Wczasy



Jak tam dotrzeć?


          Jechanie samochodem jest nie do pomyślenia, ponieważ większość ludzi na świecie jeździ albo złą stroną, albo środkiem, a jadąc z przeciwnego kierunku mija cię dowolnie, z lewej lub z prawej strony - decyduje przypadek. Jest to stanowczo zbyt niebezpieczne.
          Samolot, oto, czego ci trzeba. I chociaż jest to nieprzyjemne, możesz pocieszać się faktem, że twoi dziadkowie musieli płynąć statkiem i potrzebowali kilku dni, by dotrzeć tam, dokąd ty dolecisz w dwie godziny. To znaczy, jeśli masz szczęście.


          Proszę, wybacz mi, że przyjmuję tu punkt widzenia mężczyzny, ale chyba warto wspomnieć o olbrzymich korzyściach, jakie daje wylatywanie dzień przed twoją żoną/dziewczyną.
          Jeśli podróżujecie razem, ona ma trzy razy więcej pakunków, z których większość ty musisz nieść. Podczas lotu opiera się na twoim ramieniu, próbując spać. Po wylądowaniu jesteś zmordowany, a tu trzeba się uporać z przeprawą celną i kontrolą paszportów. Potem stoisz w kolejce, żeby wynająć samochód, próbujesz znaleźć hotel i wreszcie zwalasz się na łóżko wypompowany, zdenerwowany, spocony i rwący się do rozwodu lub rozstania. Jeśli mężczyzna leci dzień wcześniej i samolot się rozbija, pozostaje jeszcze jedno z rodziców, żeby wychować dziecko. Gdy się nie rozbije, mąż dolatuje niezbyt obciążony swoją podręczną torbą, wynajmuje samochód i lokuje się w hotelu.
          Następnego dnia dociera tam ona ze wszystkimi bagażami, ale on czeka na nią z samochodem. Ma miejsce romantyczne powitanie w zwolnionym tempie, z mnóstwem pocałunków. On wkłada bagaże do samochodu, jedzie prosto do hotelu, gdzie czeka gotowy pokój, a w nim zimny szampan i kąpiel piankowa.
          To samo zrób wracając do domu. Spróbuj - spodoba ci się.


Spis treści
Wczasy     

© Orbi