Czas wolny



Pisanie bestsellera


          Sądzisz pewnie, że trzeba wymyślać akcję i wyobrażać sobie postacie? Po co? Pisząc możesz po prostu umiejętnie ściągać z cudzych tekstów, co jest kulturalną alternatywą dla szwindlu, ale nie zdradź nikomu, że tak mówię.

          Powiadają, że istnieje tylko siedem podstawowych dowcipów. Może to być prawda lub nie, ale prawdą jest, że jest tylko jeden bestseller.
          Bestseller to książka, którą przeciętny człowiek przyjmuje z wielkim entuzjazmem i obłędem w oczach, tak że w rezultacie rzecz sprzedaje się w milionach egzemplarzy. Inteligencję i gust opinii publicznej trudno przecenić, jest bowiem dobrze udokumentowanym faktem, że przeciętny czytelnik ma doskonale izolowany mózg. Cały świat o tym wie.
          Wynika stąd, że treść bestsellera musi być strasznie pospolita, pozbawiona zabawnych scen, długich słów czy ironii. Jest to zresztą nieuniknione, gdy bohaterami są bogate typki latające na okrągło odrzutowcami, bo oni nigdy nie używają długich słów, nigdy też nie widzieli dowcipu, nawet na zamówienie.
          Gdy pisze się stronę - taką jak ta - bestseller, według gotowej recepty - byłoby szczytem bezmyślności zaczynać od początku. Wybierz tylko, tak na chybił trafił, jakiś bestseller. Zastąp wszystkie ważne słowa innymi. Tylko małe słowa, takie jak "i" lub "jeśli" można pozostawić. Oto dla przykładu jeden akapit, żebyś zobaczył, jak to się robi:

Pierwotny akapit
Gdy Christina wyłoniła się z hotelu Claridges, owionęło ją chłodne wiosenne powietrze. Dostrzegła Erica, swojego kierowcę, który cierpliwie czekał na nią obok błyszczącej limuzyny. Szybko otworzył tylne drzwi, ona jednak po ostatniej rozmowie telefonicznej była w pogodnym i buntowniczym nastroju, obruszyła się na myśl o tym, że Mark mógłby być informowany o każdym jej kroku. Idąc rześko, zignorowała otwarte drzwi granatowego Bentleya Turbo Mulsanne i, naciągnąwszy mocniej sobolową pelerynę Victor Steibel na swoje gibkie ciało, podążyła energicznie w stronę Bond Street.

Twój akapit
Gdy Jacqueline wyłoniła się z hotelu Plaza i znalazła w dusznej spiekocie manhattańskiego lata, zauważyła ochroniarza, czekającego cierpliwie na nią ze swoim telefonem komórkowym Marcom. Victor ruszył w jej kierunku, ona jednak po kąpieli piankowej, którą wzięła, była w figlarnie niezależnym stanie ducha. Rzuciwszy spojrzenie na wysadzany diamentami Rolex Oyster widniejący na jej szczupłym, opalonym nadgarstku, wślizgnęła się do taksówki i szybko oddaliła od skonfundowanego goryla w dół Piątej Avenue.

Proste jak drut. Będziesz wiedział, że dobrze rzecz pojąłeś, gdy wydawca ziewnie i powie, że chyba coś podobnego już gdzieś czytał, następnie uściśnie Ci jedną ręką twoją dłoń, drugą podpisze czek na milion blach z góry.

Spis treści
Czas wolny     

© Orbi