Praca
Podróż służbowa
Nade wszystko nie podróżuj klasą dla biznesmenów. Leć pierwszą klasą, jeśli masz dużo forsy, lub jedź pociągiem, jeśli akurat dysponujesz mniejszą kwotą. Kłopot z klasą dla biznesmenów polega na tym, że ugrzęźniesz dokładnie w tym, za co zapłaciłeś - siądziesz obok nudnego biznesmena, który będzie ci bębnił do ucha o handlu towarami, interesach w telewizji, rynkach pieniężnych i to akurat wtedy, kiedy ty ściskając kurczowo w dłoni szklankę whisky, zastanawiasz się, jakie są szanse, że te 150 ton doleci w jednym kawałku.
Ostatecznie takie stosy żelastwa nie mają prawa latać. Twój zdrowy rozsądek ci to podpowiada. Wiesz, jak ciężki jest twój bagaż i ile ty sam ważysz. Pomnóż to przez dwieście i dodaj całkowity ciężar samolotu. Potem dolicz jeszcze paliwo, ów łatwopalny materiał przewalający się z pluskiem w skrzydłach, że tylko patrzeć jak eksploduje.
Ale wracając do sedna sprawy, chcesz spać zamiast ciągle być niepokojonym. Możesz to osiągnąć, gdy pomyślisz logicznie. W zasadzie samolot uderza w jakąś górę tylko wtedy, gdy wszystkie osoby na pokładzie - co do jednej - są całkowicie zrelaksowane i nie spodziewają się, że stanie się jakieś nieszczęście. Nieoczekiwane zawsze się wydarzy, oczekiwane nie dzieje się nigdy. Wynika więc z tego, że każdy samolot musi mieć jakiegoś symbolicznego zrzędę, który przewidując nieszczęście zapewni, że nigdy się ono nie zdarzy. Chcesz spać w samolocie? Zwróć się do tego biznesmena obok ciebie i spytaj go, czy czuje spaleniznę lub coś w tym rodzaju? Gdy zblednie, zostaw go sam na sam z problemem, a ty zamknij oczy i utnij sobie miłą drzemkę.